Diesel umiera. Korea nie chce go nawet w busach

Władze Seulu do 2025 r. chcą wyeliminować z miejskich ulic samochody z motorami wysokoprężnymi. Zastąpić je mają auta z napędem elektrycznym i z ogniwami paliwowymi. Czy to oznacza, że diesel umiera?

Po ulicach stolicy Korei Południowej jeździ ponad pięć tysięcy pojazdów należących do sektora publicznego, które mają pod maską diesle. Chodzi o autobusy, karetki, śmieciarki, pojazdy odpowiedzialne za utrzymanie porządku, remonty dróg etc. W ciągu pięciu najbliższych lat zdecydowana większość z nich ma zostać zastąpiona autami elektrycznymi ? napędzanymi dzięki akumulatorom lub wodorem. Władze Seulu otwarcie mówią, że to projekt „No Diesel”. – Chcemy oczyścić miasto z hałaśliwych, trujących, zanieczyszczających środowisko pojazdów na olej napędowy. Chodzi o stworzenie nowego ekosystemu, w którym mieszkańcom będzie żyło się po prostu lepiej – deklaruje Hwang Bo-yeon, dyrektor działu polityki transportowej w Seulu.

diesel umiera
Seul jest jedną z najbardziej zanieczyszczonych metropolii świata

Do 2025 r. na ulice stolicy Korei Południowej wyjedzie ponad 4000 wozów z ekologicznymi napędami. To wiąże się także z inwestycjami w infrastrukturę, choćby stacje do tankowania wodoru.  Miasto otrzyma w tym celu finansowe wsparcie od koreańskiego rządu. 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Europę napędza OZE, a my ciągle stawiamy na węgiel

Koreańczycy zdają sobie sprawę, że zastosowanie napędów alternatywnych np. w karetkach pogotowia czy wozach straży pożarnej nie będzie łatwe. Liczą jednak, że w porozumieniu z koncernami motoryzacyjnymi uda się im osiągnąć zamierzony cel. Zaawansowane prace nad wodorowymi napędami prowadzą m.in. Hyundai i Toyota. Ta ostatnia już w 2015 r. wypuściła na rynek pierwsze seryjne wodorowe auto świata ? model Mirai. Na całym świecie znalazł już ponad 10 tys. nabywców. Z kolei Hyundai niedawno rozpoczął sprzedaż na wybranych rynkach wodorowego Nexo. 

Seul już pięć lat temu, w 2015 r., wdrożył pierwszą część planu ?No Diesel?. Wówczas część wysokoprężnych pojazdów z sektora publicznego została zastąpiona  modelami zasilanymi gazem ziemnym (CNG). Teraz przyszedł czas na elektryfikację. Władze miasta dają dobry przykład i jednocześnie namawiają inne branże oraz osoby prywatne, by porzucili diesle. Niedawno uruchomiono program dofinansowania do zakupu ekologicznych taksówek ? w krótkim czasie na drogi ma wyjechać 700 aut na prąd.

Diesel umiera. Już nawet firmy mają go dosyć i przesiadają się do hybryd

diesel umiera
Według naukowców starsze auta z silnikami wysokoprężnymi nie tylko zanieczyszczają środowisko, ale też trują. Powodują m.n. raka

Działania Seulu wpisują się w amerykański i europejski trend odchodzenia od samochodów z silnikami wysokoprężnymi. Po aferze z 2015 r., gdy Volkswagena przyłapano na fałszowaniu danych o emisji, diesel powoli umiera. Wiele miast w Europie ograniczyło możliwość wjazdu do centrów autom z takim napędem. Podobne pomysły miała także Warszawa czy Kraków. Wszystko przez dużą zawartość szkodliwych związków w spalinach diesla ? cząstek stałych, ale przede wszystkim tlenków azotu. Światowa Organizacja Zdrowia umieściła spaliny diesla na tej samej liście co azbest ? jako skrajnie niebezpieczny dla zdrowia. Według lekarzy i naukowców, mogą one powodować poważne choroby układu krążeniowego, oddechowego a nawet nerwowego. Łącznie z rakiem. A szczególnie niebezpieczne są w miastach, gdzie unoszą się w powietrzu dłużej i w większym stężeniu.

Lekarze i naukowcy od laty namawiają, byśmy po miastach jeździli autami z alternatywnym napędem. Problem w tym, że w polskich warunkach posiadanie auta elektrycznego nie ma sensu (są one drogie, infrastruktura do ładowania jest uboga, a prąd produkuje się z brudnego węgla). O ogniwach wodorowych możemy zapomnie tym bardziej, bo w całym kraju nie ma ani jednej stacji. Najsensowniejszym rozwiązaniem pozostaje klasyczna hybryda oparta na motorze benzynowym ? najnowsze badania Toyoty i Lexusa dowodzą, że takie samochody w ruchu miejskim przez 70 proc. czasu jeżdżą wyłącznie na silniku elektrycznym.