mHEV to nie hybryda! Nawet fiskus to wie

Serwis internetowy Elektrowóz.pl informuje o ciekawym przypadku podatnika, któremu urząd skarbowy odmówił obniżenia stawki akcyzy o połowę na auto typu mHEV. W uzasadnieniu fiskus napisał, że "mHEV, to nie hybryda".

Od 1 stycznia 2020 r. akcyza na samochody hybrydowe wynosi połowę regularnej stawki. O ile w przypadku samochodów z mniejszymi silnikami (do 2 litrów pojemności) nie jest to zbyt duży zysk (1,5 zamiast 3,1 proc.), to producenci samochodów z większymi motorami mogą na tym sporo zarobić. Bo w ich przypadku akcyza spadła z 18,6 do 9,3 proc. A to przy droższych modelach przekłada się na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych zysku na aucie.

Nic dziwnego, że zanim przepisy weszły w życie, organizacje zrzeszające producentów samochodów (PZPM i Samar) lobbowały, żeby uwzględnić w nich również auta mHEV, czyli tzw. miękkie hybrydy (zwane również pseudohybrydami). I tak się stało. Ministerstwo Finansów w uzasadnieniu takiej decyzji napisało, że „W takim pojeździe funkcjonują oba rodzaje silników. Należy więc przyjąć, że ?mild hybrid? również posiada napęd spalinowo-elektryczny. W konsekwencji samochody osobowe tego typu korzystają od dnia 1 stycznia br. z preferencyjnej stawki podatku akcyzowego (…) „

mhev hybryda

Taka decyzja i odpowiedź resortu finansów wzbudziły kontrowersje, ponieważ istnieje zasadnicza różnica pomiędzy autem typu mHEV a HEV. W pierwszym przypadku mamy tylko maleńki silnik elektryczny i baterię, które nie są w stanie samodzielnie napędzić auta. Zainstalowano je tylko po to, żeby samochód mógł… stać na skrzyżowaniu z wyłączonym silnikiem spalinowym. Ewentualnie toczył w ten sposób, gdy zdejmiemy nogę z gazu (tzw. żeglowanie). Oszczędności paliwa płynące z takiego rozwiązania i zyski ekologiczne są znikome, żeby nie powiedzieć żadne. Sami producenci mówią o redukcji spalania o 0,2-0,3 litra na 100 km. I to tylko w procedurze homologacyjnej!

BEV, PHEV, HEV, mHEV – jak się w tym wszystkim połapać?

mhev hybryda

W klasycznych hybrydach (HEV) wygląda to zupełnie inaczej. Mocne silniki elektryczne i wystarczająco duże baterie pozwalają ruszać i przyspieszać wyłącznie na prądzie do prędkości rzędu 50-70 km/h. A zużycie paliwa i emisje spalin oraz dwutlenku węgla są o 20-30 proc. niższe niż w przypadku klasycznych aut spalinowych.

Dlaczego zatem Ministerstwo Finansów potraktowało wyrób „hybrydopodobny”, jakim są auta mHEV na równi z tradycyjnymi hybrydami? Prawdopodobnie był to efekt lobbingu producentów miękkich hybryd. Tym większym zaskoczeniem jest niedawna decyzja fiskusa w indywidualnej sprawie podatnika, który sprawdził nowego mHEV-a z zza granicy. Urząd Skarbowy uznał, że mHEV to nie hybryda i podatnik musi zapłacić pełną stawkę akcyzy, a nie tylko połowę.