Już co czwarte nowe auto to elektryk albo hybryda plug-in

Firma analityczna Jato przyjrzała się, jakie samochody kupowali Europejczycy w listopadzie tego roku. Okazało się, że już 26 proc. udziałów w rynku mają auta z wtyczką – hybrydy plug-in (PHEV) oraz elektryki (BEV). Toyota i Lexus zapowiedziały właśnie 15 nowych modeli bateryjnych, które zadebiutują w najbliższych latach. Lexus będzie miał nawet rywala dla Porsche Taycana.

Europejski rynek nadal jest w dołu. W listopadzie w krajach UE sprzedano o 18 proc. mniej samochodów niż w rok wcześniej i o 29 proc. mniej niż w listopadzie 2019 r. – Obecny problem nie dotyczy braku popytu, ale raczej braku podaży – komentuje Felipe Munoz, globalny analityk w JATO Dynamics. I wyjaśnia, że mała podaż to pochodna sytuacji na rynku półprzewodników. Ich braki nadal są odczuwalne w fabrykach na całym świecie. Najmniej ta sytuacja uderza w koncerny japońskie i koreańskie, ale i w ich przypadku czas oczekiwania na niektóre modele jest wydłużony.

Firma Jato zwraca uwagę, że tegoroczny listopad był pod względem sprzedaży nowych aut najgorszy od trzech dekad! Na 25 europejskich rynkach sprzedało się tylko 855 tys. samochodów. – Ograniczona podaż samochodów, a do tego liczne lock-downy spowodowane pandemią sprawiły, że tysiące osób nie zrealizowały planów wymiany auta na nowe. Skutkiem tego może być duży wzrost liczby rejestracji nowych aut w przyszłym roku. Oczywiście pod warunkiem, że problem niedoboru półprzewodników zostanie rozwiązany – uważa Munoz.

Jest jednak grupa pojazdów, których sprzedaż nie tylko nie spada, ale dynamicznie rośnie. To elektryki i hybrydy plug-in. W zeszłym roku zarejestrowano ich w Europie prawie 220 tys. sztuk. To oznacza, że już co czwarte nowe auto wyjeżdżające z salonu ma napęd alternatywny! Jednocześnie sprzedaż PHEV i BEV była aż o 40 proc. wyższa niż diesli.

Tak dynamiczny wzrost w kategorii samochodów niskoemisyjnych ma trzy źródła. Po pierwsze rośnie presja polityków i ekologów, byśmy przesiadali się do takich właśnie aut. Wiele rządów uruchomiło dopłaty do zakupu elektryków, w mediach prowadzone są kampanie społeczne i po prostu głośno się o tym mówi. Po drugie, sami producenci wolą sprzedawać auta niskoemisyjne i je promują, bo to oddala od nich groźbę kar za zbyt duże emisje dwutlenku węgla. – Jeśli obecnie planujesz kupić nowy samochód, to jest wysoce prawdopodobne, że „elektryka” kupisz niemal od ręki, a na spalinowego będziesz musiał czekać długie miesiące – komentuje Munoz.

Po trzecie wreszcie, gama aut PHEV i BEV powiększa się z miesiąca na miesiąc. Dopiero co zadebiutował nowy Lexus NX, a już tylko w Polsce zebrano na niego 1500 zamówień, z czego ponad 300 na wersję plug-in. Toyota RAV4 Plug-in jest w pierwszej dziesiątce najchętniej kupowanych PHEV-ów w Europie. Obie japońskie marki kilka dni temu zapowiedziały „elektryczną ofensywę”. Tylko w 2022 roku wypuszczą na rynek trzy w pełni elektryczne modele na nowej platformie, a do 2030 r. będą ich mieć piętnaście. Lexus RZ 450e już jest testowany na drogach publicznych i torach, a marka będzie miała w ofercie także dużego SUV-a na baterie i auto sportowe, które ma stawić czoła Porsche Taycanowi.

Póki co ani Lexus, ani Toyota nie zamierzają wycofywać się z klasycznych hybryd. Będą je sprzedawali tak długo, jak to tylko możliwe. Powód? – To idealne samochody na takie rynki jak Polska. Nie trzeba ich ładować, w mieście jeżdżą głównie na elektryce, mają nieograniczony zasięg i znacznie niższą niż auta w pełni elektryczne cenę – komentują przedstawicie koncernu.