Dodge Charger

Elektryczny Dodge Charger z problemami na rynku. Jaka jest przyczyna?

Unikalny elektryczny Dodge Charger z mocą do 680 KM zmaga się z problemami sprzedaży i wysokimi kosztami produkcji. Czemu tak jest?

Wyjątkowy muscle car z problemami

Dodge wprowadził w 2024 roku ostatnią wersję swojego muscle cara – modelu Charger, który trafił do sprzedaży z dwoma elektrycznymi układami napędowymi. Ten unikalny pojazd jest jedynym elektrycznym muscle carem na rynku, jednak mimo swoich imponujących osiągów, boryka się z poważnymi problemami, które mogą zagrozić jego przyszłości. Firma planuje ograniczyć gamę tego modelu, począwszy od 2026 roku, co wskazuje na trudności z utrzymaniem opłacalności projektu.

Obecnie Dodge oferuje dwie wersje elektrycznego Chargera: Daytona R/T, wyposażony w silnik o mocy 496 KM, oraz mocniejszy Daytona Scat Pack, który dzięki dwóm silnikom dostarcza imponujące 680 KM mocy. Obie wersje wykorzystują platformę STLA Large należącą do Grupy Stellantis, której Dodge jest częścią. Warto zaznaczyć, że Charger był pierwszym pojazdem zbudowanym na tej platformie.

Wprowadzenie elektrycznego muscle cara na rynek miało miejsce w połowie ubiegłego roku, kiedy to Dodge zaprezentował ostatnią generację Chargera jako jedyny elektryczny muscle car dostępny na rynku. Pomimo unikalności tego pojazdu, od początku borykał się on z poważnymi problemami, które obecnie stawiają pod znakiem zapytania jego przetrwanie na konkurencyjnym rynku motoryzacyjnym.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: 680 KM bez dymu? Nowy Dodge Charger rozczarowuje purystów

Główne problemy elektrycznego muscle cara Dodge

Jednym z kluczowych wyzwań stojących przed elektrycznym Chargerem jest duży, ciężki i kosztowny akumulator o pojemności 100,5 kW, który wykorzystywany jest w obu wersjach modelu. Według amerykańskiego portalu specjalizującego się w tematyce Dodge – Moparinsiders, przyszłość tego elektrycznego muscle cara nie jest w pełni zabezpieczona. Faktycznie, słabsza wersja Dodge Charger, czyli Daytona R/T o mocy 496 KM, przestanie być sprzedawana w Stanach Zjednoczonych od przyszłego roku.

W międzyczasie mocniejsza wersja – Daytona Scat Pack o mocy 680 KM – ma zapewnioną obecność na amerykańskim rynku w 2026 roku, jednak pojawi się z pewnymi zmianami w wyposażeniu oraz z nowym, pięciodrzwiowym nadwoziem. Wszystkie te modyfikacje mają na celu zwiększenie sprzedaży elektrycznego muscle cara. Problem polega bowiem właśnie na niewystarczającym poziomie sprzedaży tego modelu.

Według danych ujawnionych przez Moparinsiders obecnie Dodge posiada na stanie w różnych salonach na terenie całych Stanów Zjednoczonych ponad 3500 egzemplarzy modelu Charger Daytona R/T oraz około 1600 sztuk wersji Daytona Scat Pack. Taka sytuacja utrzymuje się pomimo agresywnych ofert handlowych, które marka należąca do Grupy Stellantis wprowadza, aby zwiększyć sprzedaż swojego elektrycznego muscle cara.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Rewolucja w świecie muscle carów? Ryk V8 w bezszelestnym aucie

Przyczyny słabej sprzedaży i przyszłość modelu

Portal InsideEVs wyjaśnia, że klienci negatywnie oceniają wygórowaną cenę podstawowej wersji elektrycznego muscle cara, która wynosi 62 000 dolarów (około 233 100 zł). Jest to aż o 13 000 dolarów (43 610 zł) więcej, niż kosztuje Ford Mustang z silnikiem spalinowym V8. Ta wysoka cena wynika w dużej mierze z kosztu akumulatora zastosowanego w pojeździe.

Do problemu nadmiernej ceny podstawowej wersji dołącza się teraz kolejne wyzwanie: Dodge Charger jest produkowany w Kanadzie, a Donald Trump kilka tygodni temu nałożył 25% cło na samochody produkowane zarówno w tym kraju, jak i w Meksyku. Z tych wszystkich powodów Dodge może tracić znaczne sumy na podstawowej wersji Chargera, co tłumaczy decyzję o wycofaniu tej wersji z gamy na rok 2026.

Jeśli chodzi o mocniejszą wersję Chargera, jej przyszłość pozostaje niepewna. Będzie ona gwarantowała swoją obecność na rynku tylko w takim stopniu, w jakim jej sprzedaż będzie satysfakcjonująca dla producenta. Dodge stoi przed poważnym wyzwaniem: z jednej strony oferuje unikalny produkt, z drugiej musi stawić czoła realiom ekonomicznym i preferencjom konsumentów, którzy wydają się preferować tańsze, tradycyjne alternatywy z silnikami spalinowymi.