To dlatego Toyota zwleka z elektrykami. Nie uwierzysz, co szykują na 2027 rok!
Toyota pod ostrzałem krytyki, ale z planem na przyszłość
Japoński gigant motoryzacyjny wielokrotnie spotykał się z krytyką za pozornie niepoważne podejście do ery elektromobilności. Do tej pory Toyota rzeczywiście nie koncentrowała się zbyt mocno na rozwoju pojazdów napędzanych wyłącznie bateriami, skupiając się na innych technologiach. Mimo to firma intensywnie pracuje nad nową generacją fundamentalnych pojazdów elektrycznych.
Toyota obecnie notuje rekordowe wyniki sprzedaży, a jej hybrydowe modele dominują na rynku, choć świat coraz bardziej skupia się na przyszłości napędzanej elektrycznością. Toyota zawsze kierowała się filozofią dostarczania samochodów odpowiadających aktualnym potrzebom rynku – obecnie są to hybrydy, ale w niedalekiej przyszłości będą to z pewnością pojazdy elektryczne.
W obecnej sytuacji rynkowej, gdy sprzedaż pojazdów elektrycznych jest w stagnacji, Toyota świadomie nie spieszy się z wprowadzaniem modeli, na które popyt jest ograniczony. Jedynym wyjątkiem jest rynek chiński, gdzie producent nawiązał strategiczną współpracę z firmą BYD w celu wspólnego rozwoju przystępnych cenowo modeli.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Trump grozi cłami „od pierwszego dnia” swojej prezydentury. Volkswagen, Toyota, Stellantis i BMW wśród pierwszych dotkniętych
Ambitne plany Lexusa i nowe technologie
Lexus, luksusowa marka należąca do grupy Toyota, miał być pionierem w prezentacji nowej generacji pojazdów elektrycznych. Pierwotnie produkcję planowano rozpocząć w 2026 roku, jednak według najnowszych informacji zostanie ona przesunięta na drugą połowę 2027 roku. To opóźnienie jest świadomą decyzją wynikającą z chęci udoskonalenia technologii.
Toyota wykorzysta dodatkowy czas na implementację najnowszych rozwiązań w produkcji pojazdów, w tym zaawansowanych platform, nowych rodzajów baterii oraz innowacyjnych systemów produkcyjnych. Firma zamierza również wykorzystać system produkcyjny Tesli, aby znacząco przyspieszyć proces wytwarzania pojazdów i obniżyć koszty produkcji, co ma bezpośrednio przełożyć się na końcową cenę samochodów.
Pierwszy globalny model elektryczny Toyoty, bZ4X, nie spełnił wszystkich oczekiwań kierowców, jednak doświadczenia z nim związane posłużą do stworzenia udoskonalonej generacji pojazdów. W planach są nowe silniki, nowa platforma oraz rewolucyjne baterie stałe, które mają zapewnić przełomowe osiągi.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Toyota szykuje rywala… dla Xiaomi i Tesli. Będzie hit albo kit
Imponujące cele i realistyczne podejście
Lexus złożył obietnicę, która wydaje się być z pogranicza science fiction – zasięg 1000 kilometrów przy czasie ładowania wynoszącym zaledwie 20 minut. Dzięki świadomie wydłużonemu okresowi rozwoju i wykorzystaniu obecnego spowolnienia rynkowego, japońscy inżynierowie są przekonani, że zdołają osiągnąć te ambitne parametry.
Toyota planuje systematycznie wprowadzać nowe technologie do kolejnych modeli, wykorzystując ekonomię skali do obniżania kosztów produkcji. Strategia zakłada również drastyczną redukcję liczby wykorzystywanych części – nawet o 80% w skali globalnej, co ma przyczynić się do optymalizacji procesu produkcyjnego.
Firma zrewidowała swoje cele produkcyjne – zamiast pierwotnie planowanych 1,5 miliona pojazdów elektrycznych rocznie, w 2026 roku ma ich powstawać 1 milion. Również budowa fabryki w Stanach Zjednoczonych zostaje przesunięta z końca 2025 na koniec 2026 roku. Toyota wykorzystuje ten dodatkowy czas, aby stworzyć pojazdy elektryczne, które nie tylko zachwycą parametrami technicznymi, ale przede wszystkim znajdą realnych nabywców w momencie, gdy rynek będzie na nie gotowy.