Von der Leyen w końcu ustępuje producentom samochodów. Dostaną więcej czasu
UE przedłuża termin na redukcję emisji spalin dla producentów samochodów do trzech lat
Unia Europejska zdecydowała o przedłużeniu terminu dla producentów samochodów na redukcję emisji zanieczyszczeń, zanim nałoży na nich wielomilionowe kary. Przewodnicząca Komisji Europejskiej ogłosiła, że producenci będą mieli trzy lata, do końca 2028 roku, na zmniejszenie emisji zanieczyszczeń przed nałożeniem poważnych kar finansowych. Jest to znaczące zwycięstwo producentów samochodów w sporze z Unią Europejską. Chociaż UE nie złagodzi limitów emisji zanieczyszczeń, które muszą spełniać różne marki sprzedające swoje produkty w Europie, właśnie ogłosiła, że limity te będą musiały zostać spełnione przed końcem 2028 roku, a nie do końca bieżącego roku.
Jak podaje EuropaPress, przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, uzasadniła swoją decyzję po miesiącach odmów, próśb ze strony producentów, a nawet europejskiej Partii Ludowej, wskazując, że „istnieje wyraźne zapotrzebowanie na większą elastyczność w zakresie celów dotyczących emisji CO2”. Zapowiedziała, że szczegóły propozycji dla sektora motoryzacyjnego zostaną przedstawione w środę 5 marca. Decyzja ta oznacza koniec zagrożenia karami w wysokości 15 miliardów euro lub więcej za przekroczenie limitów emisji.
Warto przypomnieć, że od 1 stycznia tego roku, kiedy weszły w życie przepisy CAFE (skrót od angielskiego Clean Air For Europe), producenci sprzedający swoje produkty w 27 krajach UE mieli zagwarantować, że średnie emisje dwutlenku węgla z ich gam nowych samochodów nie przekroczą 93,6 gramów na kilometr. Te przepisy, które zostały ogłoszone już w 2019 roku, miały obowiązywać w latach 2025-2029, a ich nieprzestrzeganie oznaczałoby, że producenci samochodów musieliby zmierzyć się z poważnymi sankcjami – konkretnie do 95 euro za każdy gram powyżej limitu wspólnotowego, pomnożone przez liczbę sprzedanych samochodów niespełniających normy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Bruksela walczy o uczciwy rynek motoryzacyjny. Niepewność w branży
Zagrożenie dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego i poszukiwanie rozwiązań
Według obliczeń ACEA, europejskiego stowarzyszenia producentów, kary mogłyby wynieść lub nawet przekroczyć 15 miliardów euro, co stanowiłoby „zagrożenie dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego”. Te przepisy spowodowały, że jako potencjalne rozwiązanie swoich problemów, różne marki i grupy motoryzacyjne zaczęły szukać współpracy z producentami samochodów elektrycznych, aby „rozcieńczyć” emisje swoich pojazdów w grupach producentów (samochody elektryczne nie emitują CO2), a tym samym uniknąć sankcji.
Z tego powodu marki takie jak Stellantis, Toyota, Mazda, Subaru i Ford nawiązały współpracę z Teslą, podczas gdy inne, jak Mercedes-Benz, Volvo i Smart, planowały współpracę z Polestar. Należy jednak zauważyć, że nie wszystkie marki i grupy szukały takiego partnerstwa. Ani Grupa Volkswagen, ani BMW, ani Renault nie ogłosiły żadnych partnerstw, mimo możliwości współpracy z BYD.
W obliczu tej perspektywy dla producentów objętych normą CAFE, w większości europejskich, UE utworzyła grupę roboczą w celu omówienia sytuacji. Ostatecznie doprowadziło to do tego, że von der Leyen wnioskowała o poprawkę wydłużającą z jednego do trzech lat termin, w którym producenci muszą osiągnąć redukcję emisji pierwotnie zaplanowaną na koniec 2025 roku.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: UE chce pomóc zaoszczędzić producentom miliardy euro. Chodzi o kary za emisje
Proces zatwierdzania zmian i stanowisko Komisji Europejskiej
Należy jednak zwrócić uwagę, że modyfikacje przepisów zaproponowane przez przewodniczącą Komisji Europejskiej będą musiały uzyskać aprobatę zarówno Rady (rządów 27 państw członkowskich UE), jak i Parlamentu Europejskiego. Dlatego, a także ze względu na fakt, że modyfikacje powinny zostać zatwierdzone przed końcem roku, von der Leyen wezwała UE do pilnego działania, ostrzegając, że „ta modyfikacja będzie miała sens tylko wtedy, gdy zostanie szybko zatwierdzona”.
Odnosząc się do zmiany stanowiska UE w sprawie terminów spełnienia wymogów redukcji emisji zanieczyszczeń, von der Leyen stwierdziła, że „kluczowe” jest utrzymanie „równowagi” i poszanowanie „przewidywalności i sprawiedliwości” dla tych producentów, którzy już „odrabiają lekcje”. Oznacza to, że „musimy trzymać się już uzgodnionych celów”, wyjaśniła niemiecka przywódczyni, tłumacząc, dlaczego limity nie zostały złagodzone, a jedynie wydłużono termin na ich osiągnięcie.
Z drugiej strony, von der Leyen argumentowała na rzecz wydłużenia terminu tym, że UE musi „wysłuchać” zarówno tych, którzy „wzywają do większego pragmatyzmu w tych trudnych czasach, szczególnie w odniesieniu do kar w przypadku niezgodności”. Takie podejście ma na celu zrównoważenie ambicji klimatycznych z realiami ekonomicznymi, przed którymi stoi europejski przemysł motoryzacyjny w okresie transformacji energetycznej.