Nowy Lexus LS będzie tylko hybrydowy
Japończycy doszli do wniosku, że nie ma co oferować Europejczykom benzynowego Lexusa LS 500. Czemu? Bo i tak 90 proc. klientów decydujących się na flagowy model, wybiera hybrydę LS 500h. Dlatego wersja po liftingu, która zadebiutuje za kilka miesięcy, będzie miała już wyłącznie napęd hybrydowy. To dokładnie ten sam układ, co obecnie czyli benzynowe V6 o pojemności 3,5 litra plus motor elektryczny, które wspólnie generują 359 koni. Za to przeprogramowany układ Multistage Hybrid zepewni lepszą dynamikę.
Na rynkach amerykańskim i japońskim Lexus LS nadal będzie występował również w wersji benzynowej o oznaczeniu LS 500. Z kolei na rynku chińskim będzie też słabsza odmiana LS 350. Poza zmianami w oprogramowaniu auto otrzyma nowe aktywne reflektory, udoskonalone systemy bezpieczeństwa i nowe multimedia z ponad 12-calowym ekranem, Android Auto i Apple CarPlay. Z ciekawostek ? szwy foteli będą głębsze, żeby poprawić wygodę, pojawi się też nowe wykończenie ?Nishijijn & Haku?. To połączenie brokatu z elementami metalowymi. Będzie też system aktywnej redukcji hałasu i przekonstruowane zawieszenie adaptacyjne. Innymi słowy, inżynierowie zrobili wszystko, by było jeszcze ciszej i jeszcze bardziej komfortowo. Czyli żeby nowy Lexus LS jeszcze bardziej izolował od tego, co dzieje się na zewnątrz.
Co ciekawe, segment limuzyn segmentu F jest chyba ostatnim, który jakby opierał się elektryfikacji. Nawet silniki Diesla mają się w nim całkiem nieźle. Audi w ogóle nie oferuje w modelu A8 klasycznej hybrydy czy plug-ina. Ma tylko układy mild-hybrid, których w żadnym wypadku nie można nazwać pełnowartościowymi hybrydami (więcej na ten temat możecie przeczytać TUTAJ). Za to dostępne są dwa diesle ? sześcio- i ośmiocylindrowy.
W Mercedesie występuje co prawda hybryda plug-in S560e, ale jest droga (kosztuje 70 tys. zł więcej niż LS 500h). Nie cieszy się zbyt dużym powodzeniem także z tego względu, że realny zasięg na bateriach to tylko 30-40 km. A przecież tego typu limuzyny bardzo często wykorzystywane są w dłuższych trasach.
Podobnie jest w przypadku BMW, które oferuje model 745e, ale na dalszych dystansach spala ono takie ilości paliwa i emituje tyle CO2, co klasyczne silniki V8 o podobnych osiągach.