Problem stają się już nie tylko częste pożary aut elektrycznych, ale także to, że niezwykle trudno je ugasić. Kilka dni temu aż 30 strażaków walczyło z ogniem trawiącym Audi e-tron. Bezskutecznie. Kierowcy auta nie udało się uratować. ? Gdy na pokładzie elektryka wybuchnie pożar, w zasadzie nie jesteśmy w stanie nikomu pomóc ? przyznają strażacy.
Strażacy, którzy pod koniec lipca brali udział w akcji ratowniczej na jednej z dróg w Brandenburgii przyznają otwarcie, że czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Choć było ich trzydziestu z kilku jednostek strażackich i dysponowali kilkoma wozami, oraz innym specjalistycznym sprzętem, to Audi e-tron spłonęło doszczętnie. Łącznie z całym wnętrzem. Zginęła 19-latka, która kierowała autem. Dokładne przyczyny wypadku i pożaru nie są znane. Ale wiadomo, że to kolejny przypadek pożaru auta na prąd. Niedawno Porsche przyznało, że samozapłonu w garażu klienta w USA doznał model Taycan. Z kolei pożarów Tesli było już tak dużo, że amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu zdecydowała się przeprowadzić niezależne badania . Mają one pozwolić zrozumieć specyfikę pożarów elektryków i pomóc strażakom w walce z nimi. Bo służby ze wszystkich krajów zgodnie powtarzają, że problem narasta. A elektryka gasi się znacznie trudniej niż klasyczne auta.
Pożary aut elektrycznych nie do ugaszenia?
? W przypadku takich pożarów na początku często nie będziemy w stanie nikomu pomóc ? przyznaje Kristan Titsch z brandenburskiej straży pożarnej. W przypadku lipcowego wypadku Audi e-trona najpierw trzeba było sprowadzić dźwig i specjalny kontener. Potem auto umieszczono w kontenerze, który zalano i moniotorowano przez 24 godziny sprawdzając, czy akumulator rozkłada się termicznie. Potem wodę trzeba sprawdzić i określić, czy czasem nie została zatruta substancjami szkodliwymi np. za akumulatorów. Jeżeli tak, to trzeba je zneutralizować.
? W dużych akumulatorach jest tyle energii, że pali się wykończenie wnętrza i całkowicie topią nawet elementy nadwozia ? mówi Titsch. W e-tronie stopiły się nawet aluminiowe felgi i drzwi. Do tego dochodzi zagrożenie, jakie takie pożary niosą samym strażakom. Bo często gaszone baterie czy silniki nadal są pod wysokim napięciem. ? Apelujemy do branży motoryzacyjnej, by nam pomogła. Przede wszystkim zrozumieć specyfikę pożarów elektryków, ale opracować metody ich gaszenia. My nie mamy na to koncepcji, a nie chcemy by gazety po kolejnej tragedii pisały: ?Straż pożarna tylko stała i nie mogła nic zrobić? ? szczerze mówił Titsch w rozmowie z serwisem internetowym rbb24.de. Jego zdaniem bez zrozumienia problemu, szkoleń i specjalistycznego sprzętu, auta na prąd mogą stać się śmiertelną pułapką.
PRZECZYTAJ: Auta wodorowe tak bezpieczne, że jeżdżą nimi nawet strażacy
Na całym świecie od jakiegoś czasu toczą się dyskusje o zagrożeniu pożarem i problemach z gaszeniem samochodów elektrycznych. Jörg Kirst, ekspert ds. Technologii w ADAC Berlin-Brandenburg tłumaczy, że elektryk sam w sobie nie jest bardziej niebezpieczny niż klasyczny pojazd spalinowy. ? W razie wypadku mogą jednak wystąpić problemy z uszkodzoną celą. Straż pożarna nie może wtedy ugasić pożaru, a jedynie go schłodzić. Ma to zapobiec uszkodzeniu dalszych ogniw, żeby nie doszło do eksplozji ? wyjaśnia.
Z kolei ośrodek badawczy ?Correctiv? w zeszłym roku dokładnie przebadał baterie pod kątem pożarów. We wnioskach napisano: ?Lit obecnych w dużych akumulatorach litowo-jonowych jest metalem silnie reaktywnym. Dlatego nie powinien wchodzić w kontakt z wodą. Ponadto, jeśli ciepło jest zbyt duże, istnieje ryzyko wybuchowego zapłonu?.
Problem pożarów zdaje się nie dotyczyć aut hybrydowych, w których baterie są nawet stukrotnie mniejsze i mniej podatne na uszkodzenia, lepiej osłonięte i zabudowane. Z tych powodów o przypadkach samozapłonu hybryd w ogóle się nie słyszy.