Rossmann bojkotuje Teslę. Powodem wspieranie Trumpa przez Muska
Niecodzienne działanie Rossmanna
Rossmann wydał w tym tygodniu komunikat prasowy, w którym publicznie dystansuje się od Tesli i twierdzi, że nie będzie już od niej kupował samochodów . Czy to dlatego, że są to samochody złe, zawodne czy drogie w utrzymaniu? No nie. Rossmann robi to ze względów czysto ideologicznych – obawia się, że „Elon Musk nie ukrywa swojego wsparcia dla Donalda Trumpa”.
Zdaniem Rossmanna Trump ma „błędne poglądy” na kwestię zmian klimatycznych, co rzekomo stoi „w jaskrawym kontraście z misją Tesli polegającą na przyczynianiu się do ochrony środowiska poprzez produkcję samochodów elektrycznych”. Nie żartujemy, dokładnie tak przedstawił sprawę Rossmann. Nie chce niektórych samochodów, bo szef firmy je produkującej, jako osoba prywatna, otwarcie wspiera pewnego kandydata na prezydenta USA.
Decyzja Rossmanna wydaje się być przejawem tzw. „virtue signalling”, czyli ostentacyjnego manifestowania własnych cnót. Firma, która sama posiada jedynie 34 samochody Tesla w swojej flocie liczącej 800 pojazdów, z czego zaledwie 71 to pojazdy elektryczne, próbuje kreować się na obrońcę środowiska. Ten gest może być postrzegany jako hipokryzja, biorąc pod uwagę rzeczywisty udział samochodów elektrycznych w flocie firmy.
Warto zastanowić się, czy takie działania rzeczywiście przyniosą firmie korzyści. Istnieje ryzyko, że Rossmann straci klientów, którzy są zwolennikami Tesli lub nie zgadzają się z tak jednoznacznym mieszaniem biznesu z polityką. Decyzja ta może być postrzegana jako ingerencja w sprawy polityczne obcego kraju, co może budzić kontrowersje wśród konsumentów.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tesla Cybertruck. Wszystkie informacje o projekcie w latach 2019-2024. To niezwykła telenowela
Konsekwencje mieszania biznesu z polityką
Decyzja Rossmanna o bojkocie Tesli jest przykładem niebezpiecznego trendu mieszania biznesu z polityką. Firma, której głównym celem powinno być dostarczanie klientom wysokiej jakości produktów w konkurencyjnych cenach, angażuje się w spory polityczne, które nie mają bezpośredniego związku z jej działalnością. Takie podejście może prowadzić do alienacji części klientów i negatywnie wpłynąć na wyniki finansowe przedsiębiorstwa.
W dzisiejszych czasach obserwujemy coraz większą polaryzację społeczeństwa w kwestiach, które często są błahe lub nie powinny mieć wpływu na codzienne relacje między ludźmi. Osoby o odmiennych poglądach są często napiętnowane, obrażane i wykluczane z głównego nurtu społeczeństwa. Taka postawa prowadzi do tworzenia się „okopów” i „barykad”, uniemożliwiając prowadzenie konstruktywnego dialogu. Ta decyzja może mieć właśnie takie konsekwencje.
Warto zastanowić się, czy konsumenci powinni oceniać produkty i usługi przez pryzmat poglądów politycznych właścicieli czy zarządów firm. Czy rzeczywiście powinniśmy rezygnować z oglądania filmów reżysera, którego poglądy nam nie odpowiadają, lub przestać kupować pieczywo od firmy powiązanej z politykiem, którego nie popieramy? Takie podejście prowadzi do dalszej polaryzacji społeczeństwa i utrudnia znalezienie wspólnego języka w ważnych kwestiach.
Firmy, które angażują się w spory polityczne, ryzykują nie tylko utratę klientów, ale także podważenie swojej wiarygodności. W przypadku Rossmanna, którego flota samochodowa w niewielkim stopniu składa się z pojazdów elektrycznych, decyzja o bojkocie Tesli może być postrzegana jako hipokryzja. Zamiast skupiać się na poprawie własnych praktyk biznesowych i zwiększaniu udziału ekologicznych rozwiązań, firma wybiera drogę medialnego ataku na inną markę.