Koniec Innogy Go. W Polsce nie opłaca się wynajmować elektryków
Gdy przedsięwzięcie startowało w kwietniu 2019 roku, było o nim głośno nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Bo w przeciwieństwie do innych firm wynajmujących samochody na minuty, Innogy postawiło wyłącznie na elektryki. I zakupiło ich aż 500. Były to dobrze znane i rozpoznawalne BMW i3 oraz i3s. To jednak nie zagwarantowało firmie sukcesu.
Kilka dni temu właściciele firmy głosili publicznie: to koniec Innogy Go. Formalnie projekt przestanie istnieć w połowie marca, czyli niespełna 2 lata od otwarcia. Bezpośredni powód? Spółka tłumaczy, że cały rynek wyraźnie odczuł skutki pandemii koronawirusa, a przychody i zyski w branży wynajmu aut znacząco spadły. ? Uniemożliwiło to dalszy rozwój naszego innowacyjnego projektu i realizację założeń, dlatego też podjęliśmy decyzję o jego zakończeniu ? czytamy w komunikacie firmy.
Mówiąc krótko, koniec Innogy Go to po prostu efekt tego, że biznes okazał się nierentowny. I trudno powiedzieć, czy taki by był, gdyby nie było pandemii. Ze statystyk firmy wynika, że 500 sztuk BMW i3 przejechało łącznie 7 mln kilometrów. Oznacza to, że każde auto przez niecałe dwa lata przejechało raptem 14000 km. Czyli dzienny przebieg to skromne… 20-25 km. Trudno, by przy takich przebiegach biznes się opłacał. Szczególnie, że BMW i3 nie jest tanie ? rynkowa cena nowego auta to ponad 160 tyś. zł. W listopadzie portal WysokieNapiecie.pl podawała, że na utrzymaniu floty elektrycznych BMW Innogy traci kilkaset tysięcy złotych miesięcznie. Dodatkowo nowy właściciel firmy, czyli niemiecki koncern E.ON szuka oszczędności i chce skupić się na podstawowej działalności, czyli sprzedaży i dystrybucji energii elektrycznej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ładowarki Orlenu już nie będą darmowe
Co koniec Innogy Go oznacza dla 500 sztuk BMW? Firma podała, że podpisała list intencyjny z firmą Traficar, ale jego szczegóły nie są znane. Nie wiadomo, czy Traficar przejmie całą flotę Innogy Go, a ile samochodów ewentualnie może trafić na rynek wtórny. Wiadomo, że logować się do aplikacji Innogy Go będzie można do połowy czerwca 2021 roku. Do tego czasu pewnie zostanie technicznie przygotowana migracja klientów do nowego operatora. A jest ich prawie 100 tyś.
Pandemia oraz ogólna niechęć Polaków do car sharingu sprawiły, że coraz więcej firm wycofuje się z tego biznesu, zamiast go rozwijać. Od początku roku zniknęła wrocławska Vozilla (wynajmowała Nissany Leaf i Renault Zoe), eCar prowadzony przez frimę energetyczną Tauron, czy śląski GreenGo (też używał BMW i3). Z kolei konsorcjum spółek 4Mobility i PGE Nowa Energia w sierpniu wycofało się z planów budowy sieci ładowarek samochodów elektrycznych przy autostradach A1, A2 i A4.