Abarth kończy z samochodami spalinowymi. Mimo, że… nikt nie chce jego elektryków, nawet z rabatami
Co tracimy z odejściem spalinowych Abarthów?
Decyzja ta wydaje się być szczególnie kontrowersyjna w świetle dotychczasowej reputacji marki. Abarth przez lata budował swoją pozycję na rynku właśnie dzięki charakterystycznym samochodom spalinowym, które cieszyły się uznaniem wśród entuzjastów motoryzacji.
Warto zauważyć, że zmiany nie dotyczą wyłącznie sportowej marki Abarth. Z oferty zniknął również bazowy Fiat 500, choć w jego przypadku planowany jest powrót w nowej generacji z silnikiem spalinowym. Jednak nowa generacja Fiata 500 nie doczeka się już sportowej wersji ze znaczkiem skorpiona, co ostatecznie przypieczętowuje koniec ery spalinowych Abarthów w Europie.
Szczególnie model 695 wyposażony w układ wydechowy firmy Akrapovič zasługiwał na przydomek „mini-Ferrari”, mimo że pod maską pracował czterocylindrowy silnik zamiast jednostki V6, V8 czy V12. Ten charakterystyczny dźwięk był jednym z głównych atutów marki, który przyciągał klientów. Warto podkreślić, że dźwięk silnika w przypadku Abartha nie był tylko dodatkiem, ale integralną częścią doświadczenia z jazdy. Już standardowy układ wydechowy potrafił wywołać większą euforię niż niejeden sportowy samochód wyższej klasy.
Nowe regulacje UE wymuszają zmiany w motoryzacji
Zmiana strategii firmy zbiega się z wprowadzeniem nowych regulacji Unii Europejskiej, które weszły w życie wraz z początkiem wakacji. Nowe przepisy dotyczą między innymi zwiększonych wymogów w zakresie cyberbezpieczeństwa, co paradoksalnie dotyka również modele Abartha, które nigdy nie słynęły z zaawansowanej technologii.
Te nowe regulacje, które praktycznie nie są egzekwowane w innych częściach świata, stawiają przed producentami szereg wymagań, które trudno pogodzić z dotychczasową filozofią niektórych marek, szczególnie tych stawiających na emocje i sportowy charakter.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Fiat 500e 2024. Nadwozia, wersje, silniki, ceny. Co można kupić?
Kontrowersyjna strategia elektryfikacji według szefa marki
Gaetano Thorel, dyrektor Fiata i Abartha w Europie, przedstawia argumentację za przejściem na napęd elektryczny, powołując się na kwestie finansowe. Wskazuje na wysokie koszty podatku drogowego dla właścicieli samochodów spalinowych, szczególnie we Włoszech, gdzie roczna opłata za auto emitujące 180 gramów CO2 na kilometr może sięgać nawet 9 tys. złotych.
Thorel twierdzi, że elektryczny hot hatch może zaoferować podobne wrażenia z jazdy i dynamikę co modele spalinowe, jednocześnie będąc bardziej przyjaznym dla środowiska i portfela. Według niego, dostarczenie klientom elektrycznego hot hatcha o podobnych osiągach i charakterystyce, w tej samej cenie, jest najlepszym rozwiązaniem.
Wątpliwa przyszłość marki w obliczu nowej strategii
Obecna sytuacja Abartha wydaje się być szczególnie niepokojąca w kontekście sprzedaży nowego, elektrycznego modelu 500e. Mimo wsparcia w postaci zachęt podatkowych i innych udogodnień w wielu krajach, samochód nie cieszy się zainteresowaniem klientów. Problem wydaje się leżeć w fundamentalnym niezrozumieniu oczekiwań klientów. Sama wysoka dynamika przez krótki czas nie wystarcza – entuzjaści motoryzacji oczekują również praktyczności oraz emocji, które w dużej mierze związane są z charakterystycznym dźwiękiem silnika.
Obecne kierownictwo marki zdaje się tracić kontakt z rzeczywistością rynkową, co może prowadzić do dalszego spadku sprzedaży. Szczególnie niepokojący jest fakt, że szef marki wymienia dźwięk jako jeden z elementów DNA Abartha, jednocześnie rezygnując z tego, co stanowiło o wyjątkowości marki. Z takim poziomem niezrozumienia realiów rynku i oczekiwań klientów, marka nie może zmierzać w żadnym innym kierunku niż kolejne spadki sprzedaży. Być może nadszedł czas na zmiany nie tylko w strategii, ale również w samym kierownictwie firmy.