historia samochodów elektrycznych

Historia samochodów elektrycznych. Jest zaskakująco długa i interesująca

Za kilka lat będziemy obchodzić dwa wieki od zbudowania pierwszego samochodu elektrycznego. W 1828 roku słowacki (Węgrzy twierdzą, że węgierski) fizyk Štefan Aniján Jedlík zbudował pierwszy silnik elektryczny, w którym częściami stałymi i obrotowymi były elektromagnesy. Ten sam człowiek użył podobnego silnika w 1842 roku do napędzania wózka poruszającego się po szynach. W 1835 roku holenderski profesor Sibrandus Stratingh i jego asystent Christopher Becker wspólnie zbudowali pierwszy w historii samochód elektryczny.

Pierwszy na świecie samochód elektryczny, którego nie chcielibyście mieć

Pierwsze samochody elektryczne wyglądały jak powozy bez koni, miały prędkość przelotową 30 km/h i zasięg około 60 km. Jeśli weźmiemy pod uwagę sprzedaż samochodów w tamtym czasie, samochody elektryczne były dość rozpowszechnione. Na początku XIX wieku w Stanach Zjednoczonych sprzedawano około 4500 samochodów rocznie, a jedna trzecia z nich była elektryczna. Nie możemy zapominać o ważnym odkryciu z 1859 roku, kiedy to francuski fizyk Gaston Planté zmienił ogólne podejście do mobilności elektrycznej poprzez wynalezienie akumulatora ołowiowego.

Pierwsze rekordy również należały do samochodów elektrycznych. Pierwszym pojazdem drogowym, który przekroczył granicę 100 km/h był samochód elektryczny belgijskiego Jenatzy’ego w 1899 roku. Osiągnął on prędkość 105,3 km/h w wykonanym na zamówienie samochodzie elektrycznym w kształcie cygara. Kilka lat później osiągnął prędkość 160 km/h. W tamtym czasie samochody z silnikami spalinowymi mogły tylko pomarzyć o takich prędkościach.

camille jenatzy samochód elektryczny
Camille Jenatzy i jego samochód elektryczny | Fot. Wikimedia

Legendarny Ford Model T

Niestety dla samochodów elektrycznych, na początku XX wieku Ford wymyślił produkcję taśmową i Model T, który radykalnie obniżył cenę samochodów benzynowych. Kosztował on teraz około jednej trzeciej ceny samochodu elektrycznego. Wraz z odkryciem nowych złóż ropy naftowej, dostępność paliwa poprawiła się, co doprowadziło do wyparcia samochodów elektrycznych z rynku na długi czas.

W Polsce o samochodach elektrycznych nie mówiono aż do czasu Melexa w latach 70. XX wieku. To o tyle dziwne, że nawet nasi południowi sąsiedzi Czesi mają znacznie bogatszą historię w tym zakresie. Jest ona związana z Františkiem Křižíkiem, który w 1895 roku zbudował pierwszy samochód elektryczny napędzany silnikiem elektrycznym prądu stałego. Křižík zbudował również inny typ samochodu, który miał napęd hybrydowy w celu zwiększenia zasięgu. To rodzaj „range extendera” z końca XIX wieku.

Świat zapragnął silników spalinowych

Historia amerykańskiej mobilności miała zostać zmieniona przez przedsiębiorcę Williama Whitneya. Jego celem było wyposażenie wielkich miast Stanów Zjednoczonych w elektryczne taksówki. Chciał rozwiązać problem krótkiego zasięgu samochodów elektrycznych w innowacyjny sposób i dlatego posiadał zapasowe, w pełni naładowane akumulatory do pojazdów, które wymieniał.

Niestety dla niego, samochody elektryczne w tamtym czasie nie były niezawodne, a dostawy zapasowych akumulatorów nie odpowiadały liczbie zamówionych samochodów. Samochody elektryczne zaczęły mieć złą reputację z powodu problemów, a firma musiała ustąpić miejsca konkurencji z samochodami spalinowymi Ford Model T.

Historia samochodów elektrycznych. Po wojnie wszystko było inne

Po II wojnie światowej ludzie ponownie zaczęli mówić o samochodach elektrycznych jako alternatywie dla samochodów spalinowych. Ceny paliwa i gazu rosły, a ludzie zaczęli martwić się zanieczyszczeniem środowiska. W tym czasie ponad 33 miliony Amerykanów było zainteresowanych samochodami elektrycznymi, ale rynek nie był w stanie nic im zaoferować.

Jak na ironię, w Japonii, która przegrała wojnę i cierpiała na poważny niedobór paliwa, firma Tama Electric Motorcar Company produkowała samochód elektryczny, który był de facto poprzednikiem Nissana Leaf. Samochód ważył ponad tonę, przewoził czteroosobową załogę i miał zasięg 65 km.

Rozpoczyna się era samochodów elektrycznych

Lata 70. przyniosły nowe zainteresowanie rozwojem samochodów elektrycznych dzięki kryzysowi naftowemu. Niemal wszystkie główne firmy motoryzacyjne próbowały zaprojektować i wyprodukować samochód zasilany bateriami. To właśnie wtedy temat pojawił się także w Polsce. Entuzjaści-amatorzy również zaczęli przerabiać swoje samochody spalinowe. Trabanty i Wartburgi przestały zostawiać za sobą specyficzny zapach i były niemal bezgłośne na drogach.

W Anglii w latach 1973-1977 można było jeździć Enfieldem 8000. Napędzany, jak wszystkie poprzednie samochody, akumulatorami kwasowo-ołowiowymi, dwumiejscowy pojazd przejeżdżał około 65 km na jednym ładowaniu i osiągał prędkość maksymalną 77 km/h. We Włoszech Elcar był prowadzony jako samochód elektryczny. Ponownie dwumiejscowy, wyprodukowany przez Zagato, mógł przejechać 96 km z maksymalną prędkością 72 km/h.

enfield 8000
Enfield 8000

W latach 90. nastąpił przełom

Do celów praktycznych Ford wyprodukował w 1990 roku model Ecostar. Samochód ten osiągał prędkość 112 km/h i zasięg do 160 km. W teście zasięgu, w którym utrzymywano stałą prędkość 40 km/h, van zdołał przejechać do 320 km.

W 1993 r. Toyota rozpoczęła prace nad samochodem hybrydowym Prius, który był w stanie ładować swoje akumulatory poprzez ich regenerację podczas hamowania. Chociaż nie jest to samochód czysto elektryczny, Prius odgrywa ważną rolę w elektromobilności. Prace rozwojowe zakończyły się w 1997 roku, kiedy Toyota rozpoczęła produkcję. W pierwszym roku sprzedano niewiarygodną liczbę 18 000 egzemplarzy tego samochodu, który przez jednych jest uwielbiany, a przez innych krytykowany. Od tego czasu Toyota zdołała sprzedać miliony samochodów hybrydowych, z czego ponad 5 milionów nosiło plakietkę Prius na masce. Można śmiało powiedzieć, że dzięki Toyocie napęd elektryczny stał się szerzej znany.

W 2008 roku rozpoczął się szał na jazdę elektryczną. Tesla zaprezentowała światu swój sportowy samochód Roadster. Dobrze wyglądający samochód z zasięgiem ponad 300 km i przyspieszeniem 3,9 sekundy do 60 mil na godzinę zaczął tasować wykresy sprzedaży i przyciągać zainteresowanie klientów. Nie możemy pominąć Nissana Leaf, który stał się jednym z pierwszych samochodów elektrycznych głównego nurtu. Następnie Opel wprowadził na rynek model Ampera (2010), który jednak wyprzedził swoje czasy i pozostał niedoceniony.

Tesla wychodzi na prowadzenie

Rok 2012 przenosi nas w teraźniejszość samochodów elektrycznych. Tesla zaprezentowała nowy model o nazwie S. Samochód może przewozić do siedmiu członków załogi z prędkością przekraczającą 200 km/h na dystansie ponad 500 km. Ale Tesla może zaoferować jeszcze bardziej zwinną jazdę. Na przykład wersja Ludicrous ma 770 koni mechanicznych „pod maską”, których moc jest przekazywana na wszystkie cztery koła. Samochód rozpędza się wówczas do 100 km/h w mniej niż 3 sekundy. W 2015 roku kalifornijski producent samochodów doda do oferty SUV-a Model X. Ten samochód może przyspieszyć do 60 mil na godzinę w 3 sekundy, może jechać z prędkością do 250 km/h i ma zasięg ponad 550 km. W kolejnych latach dołączy do niego popularny Model 3, a obecnie także Model Y.

Oczywiście inne koncerny samochodowe również nie śpią i tak na drogach pojawiają się elektryczne Audi, Mercedesy, Volkswageny czy Fordy. Ołów w akumulatorach już dawno został zastąpiony litem, a producenci flirtują również z napędem wodorowym. W tym miejscu pojawia się Toyota ze swoim Mirai czy Hyundai z wodorowym Nexo. Nadchodzą niezliczone modele, zarówno czysto elektryczne, jak i hybrydowe lub hybrydowe typu plug-in.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Używane baterie z samochodów elektrycznych. Czy trafiają na złom?

Historia samochodów elektrycznych. Kiedy nastąpi punkt krytyczny?

Chociaż liczba samochodów elektrycznych na drogach zaczęła rosnąć w ostatnich latach, nadal stanowią one niewielki odsetek w porównaniu z samochodami spalinowymi. Zwłaszcza w Polsce i Europie Wschodniej. Największym problemem dla klientów jest prawdopodobnie wysoka cena zakupu nowych samochodów, a jednocześnie obawa przed degradacją i groźba trwałego uszkodzenia akumulatora w samochodach używanych.

Skomentuj

Dodaj komentarz