Honda e po cichu znika z rynku. Klęska, której można było uniknąć
W Polsce już jej nie kupicie (i tak nie chcieliście)
W tym tygodniu świat motoryzacyjny obiegła wiadomość, że elektryczna klapa Hondy o nazwie e zakończy swój żywot bez następcy. Nie wiemy, gdzie będą sprzedawane wyprodukowane już samochody, ale na pewno nie w Polsce – Honda zdjęła jakiekolwiek ślady po tym modelu ze swojej strony internetowej. Czy ktokolwiek z nas jest zaskoczony? Samochód praktycznie nikomu się nie podoba, a jego europejskie statystyki sprzedaży są tak mizerne, że trzeba dwa razy przetrzeć oczy, by uwierzyć w to, co się widzi.
W Polsce, całej Polsce, przez pierwsze pięć miesięcy tego roku sprzedały się dwie sztuki Hondy e. Nie wiemy, czy ktoś naprawdę kupił ten samochód, czy to jakieś transakcje np. do salonów dealerskich. W całej Europie (dane JATO) przez pół 2023 roku sprzedano nieco ponad 400 sztuk, a sprzedaż rok do roku spadła o 70%.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Hybryda plug-in. Co to jest, jak działa i dla kogo to sensowny wybór?
Nauczka dla innych marek
To prawdziwa klęska, która w motoryzacji tak naprawdę nie zdarza się wcale często. Co więcej, czasem dany model radzi sobie słabo, a dziennikarze zastanawiają się, co poszło nie tak – przecież to niezły samochód. Tutaj nie ma jednak nic do kwestionowania. Mały samochód elektryczny o niewielkiej użyteczności z bardzo wysoką ceną to kiepski żart.
Naprawdę trudno zrozumieć, że nikt z Hondy nie powstrzymał tego modelu przed wejściem do masowej produkcji, zanim było za późno. Teraz model stał się doskonałym potwierdzeniem niezłomności mechanizmów rynkowych, których nie da się naginać. Żadna PR-owa papka czy dotacje ostatecznie nie zmienią rzeczywistego stanu rzeczy. I w tym przypadku ostatecznie triumfuje ekonomiczna racjonalność, która jednocześnie jest dla Hondy bolesną lekcją.
Honda e była i jest ekstremum, do tego stopnia, że nikt inny nie oferował takich bzdur w ostatnim czasie. Inne samochody elektryczne są krytykowane za swoje ceny czy parametry, ale trzymają się w jakichś ramach. Mały elektryk japońskiej marki był natomiast totalnie poza nimi. To było typowe budowanie oferty wokół czegoś, co nie ma realnych szans na zaistnienie na rynku. Tak wydawało jednak się kilku menedżerom, którzy pchali ten projekt dalej i dalej, aż do masowej produkcji.
Skomentuj