Chińskie elektryki pomogą VW obniżyć emisje CO2. Toyota radzi sobie bez tego
Z badań firmy analitycznej Jato wynika, że średnia emisja CO2 dla aut Volkswagena sprzedanych na europejskim rynku w 2019 r. wynosiła 121,2 gramów dwutlenku węgla na kilometr. W 2021 r. obligatoryjnie powinno to być 95 g/km. Jeżeli Niemcom nie uda się osiągnąć tego wyniku, zapłacą kary ? 95 euro za każdy gram ponad normę. Razy liczba sprzedanych samochodów. Jato wylicza, że przy obecnych emisjach byłoby to ponad 4,5 mld euro.
Spis treści:
Czy sankcje za emisje CO2 sprowadzą koncerny na skraj bankructwa?
Aby ograniczyć ryzyko, Niemcy złożyli w Komisji Europejskiej dokumenty, z których wynika, że zamierzają „połączyć” swoje emisje z SAIC Motors. Do tego ostatniego należy marka MG. Chińskie elektryki MG ZS EV sprzedane są m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji i Norwegii. ? Ten ruch, to dodatkowa polisa ubezpieczeniowa ze względu na trwającą niepewność na rynku związaną z pandemią ? tłumaczy rzecznik Grupy VW Automotive News Europe.
Bruksela oficjalnie dopuszcza takie praktyki. Ich prekursorem był Fiat, który w 2019 r. porozumiał się z Teslą. Financial Times podawał wówczas, że na ?handlu? prawami do emisji dwutlenku węgla Elon Musk w ciągu roku zarobił miliard dolarów.
Volkswagen zdecydował się na kooperację z SAIC i MG także dlatego, że ma problem z własnymi elektrykami. Model ID.3 gotowy był już we wrześniu ubiegłego roku, ale dostawy do klientów rozpoczęły się dopiero teraz. Przez rok Niemcy walczyli ponoć z bateriami i oprogramowaniem odpowiedzialnym między innymi za zarządzenie energią. ? Porozumienie z MG może sugerować, że Volkswagen Group ma problemy i wymaga pomocy z zewnątrz, aby dotrzeć do mety i uniknąć płacenia grzywien ? komentuje Matthias Schmidt, analityk branżowy i wydawca European Electric Car Report.
Volkswagen ID.3, czyli miało być tanio, a wyszło jak zwykle
To właśnie wprowadzenie do oferty aut elektrycznych jest uważane za najlepszy sposób na obniżenie emisji. Jeden sprzedany egzemplarz auta na prąd w tym roku liczy się jako dwa, a w przyszłym, jako 1,67. Innymi słowy, benzynowy VW Passat z emisją dwutlenku węgla na poziomie 180 g/km plus jeden elektryk dają średnią 60 g/km (bo elektryka jest liczony w statystykach UE podwójnie). Dlatego wszystkie koncerny na gwałt wypuszczają na rynek modele na prąd.
Ale i tak ? zdaniem analityków ? nie uda się im obniżyć emisji do poziomów wymaganych przez Komisję Europejską. Bo i podaż i popyt na auta EV są zbyt małe. Nadal stanowią one ułamek całkowitej sprzedaży. Głównie ze względu na to, że są drogie (nawet o 50 proc. droższe w porównaniu z klasycznymi napędami czy hybrydami). Do tego mają słabe zasięgi, a infrastruktura do ładowania w wielu krajach kuleje. Do tego dochodzą dylematy ekologiczne ? coraz więcej badań wskazuje, że ślad węglowy, jaki pozostawia po sobie produkcja elektryka i ładowaniu go prądem z węgla, jest większy niż w przypadku samochodów z konwencjonalnym napędem. Ale tego unijne normy nie biorą pod uwagę.
Co ciekawe, jeżeli chodzi o kary za przekroczenie emisji, to poza Teslą, bezpiecznie czuć się może w zasadzie wyłącznie Toyota. Marka, która póki co nie ma w ofercie ani jednego auta na prąd. Mimo to już w 2019 roku, sprzedane przez nią na europejskim rynku samochody miały średnią emisję na poziomie 97,5 g/km. A przed chwilą do sprzedaży Japończycy wprowadzili nowego Yarisa, który emituje tylko 84 g/km i ma jeszcze obniżyć tę średnią.
Elektryki sensowne za pięć lat. Jak Toyota wypuści nowe baterie
To wszystko jest oczywiście rezultatem tego, że zarówno Toyota, jak i jego luksusowa marka Lexus, sprzedają głównie hybrydy. Auta z niewielkimi bateriami, których nie trzeba ładować, a mimo to po mieście potrafią przez 70 proc. czasu jeździć tylko na prądzie. Ten przykład dowodzi, że można było przeprowadzić cały proces obniżania emisji bez wyrządzania szkody klientom, kontrowersji związanych z bateriami, elektryfikacją etc. Tylko trzeba było to robić stopniowo i konsekwentnie przez wiele lat. A nie teraz, nasz szybko, wprowadzać do europy chińskie elektryki.