Już nawet firmy mają dosyć i wysiadają z diesli
Instytut Arval Mobility Obserwatory postanowił sprawdzić, jak zmieniają się trendy zakupowe w europejskich firmach, jeżeli chodzi o samochody. W tym celu rozesłano szczegółowe ankiety do 3000 przedsiębiorstw z 12 krajów europejskich, w tym do 300 z Polski. Biorąc pod uwagę fakt, że w tym gronie były i mikroprzedsiębiorstwa zatrudniające do 10 osób, jak i sektor MSP oraz duże koncerny, badanie uznać można za miarodajne i wiarygodne. A co z niego wynika?
Najciekawszy wniosek, jaki można wysnuć z odpowiedzi udzielonych przez menedżerów odpowiedzialnych za firmowe floty jest taki, że firmy zamierzają redukować liczbę diesli ? deklaruje to aż jedna trzecia wszystkich ankietowanych. Co więcej, 7 proc. już całkowicie ?wycięło? ropniaki i nie zamierza do nich wracać. I widać to już w oficjalnych statystykach. Z danych stowarzyszenia ACEA jasno wynika, że o ile jeszcze pięć lat temu udział diesla w całym unijnym rynku przekraczał 50 proc., to w czwartym kwartale ubiegłego roku spadł poniżej poziomu 20 proc. W całym 2021 r. w krajach unii sprzedano 3,6 mln diesli – aż o 5 mln mniej niż w 2015!
Skąd taka nagła ?niechęć? Europejczyków do silników wysokoprężnych? Po pierwsze, afera Dieselgate z 2015 r. mocno nadszarpnęła ich reputację. Po drugie, najnowsze badania dowiodły, że są bardziej szkodliwe, niż powszechnie sądzono. Po trzecie, ich modernizacja w celu ograniczenia emisji np. tlenków azotu wiązała się z dołożeniem kolejnego osprzętu (choćby katalizatorów z mocznikiem), co podniosło mocno ceny i uczyniło jej jeszcze bardziej skomplikowanymi. I wreszcie po czwarte, kierowcy i firmy dostrzegli alternatywę w postaci samochodów z? alternatywnym napędem.
Z badania Arval Mobility Obserwatory wynika, że aż 40 proc. przebadanych firm już wprowadziło do swoich flot albo zamierza to zrobić w najbliższym czasie auta z napędami alternatywnymi. Niekwestionowanymi liderami są Brytyjczycy, u których odsetek takich przedsiębiorstw przekracza 60 proc., ale bardzo dobrze wypadają też Holendrzy i Belgowie (odpowiednio 58 i 55 proc.). Polska na tle Zachodniej Europy wypada słabo, ale i tak co piąta firma z naszego kraju już ma albo za chwilę kupi samochód z napędem alternatywnym.
Zdecydowanie najczęściej menedżerowie (zarówno polscy, jak i zagraniczni) mówią o hybrydach, jako dobrej alternatywie dla diesla, która jednocześnie nie ma ograniczeń w zasięgu i nie wymaga ładowania, jak np. elektryk czy pug-in, a jednocześnie jest od nich znacznie tańsza w zakupie. Przedsiębiorców nie przekonują samochody PHEV ? okazuje się, że pracownicy dysponujący kartami paliwowymi nie ładują ich wystarczająco często, a to znacząco podnosi zużycie paliwa i nie ma żadnego sensu z punktu widzenia troski o środowisko i emisje CO2. Z klasyczną hybrydą jest inaczej bo nie wymaga ona podłączania do gniazdka z prądem. I zazwyczaj jest wyraźnie tańsza niż porównywalny PHEV.
Między innymi z tego względu do klasycznych hybryd przesiadają się nie tylko pracownicy niższego szczebla (np. handlowcy), ale także kadra zarządzająca ? dyrektorzy, członkowie zarządów, prezesi, właściciele firm etc. Ich zainteresowanie hybrydami dobrze widać po wynikach Lexusa. W ubiegłym roku marka sprzedała w Europie o 20,1 proc. więcej aut niż rok wcześniej, podczas gdy BMW, Audi i Mercedes urosły jedynie o 2-4 proc.
Badanie Arval Mobility Obserwatory dowodzi, że rynek motoryzacyjny będzie ewoluował w kierunku napędów alternatywnych. Los diesla jest w zasadzie przesądzony i zdaje sobie z tego sprawę coraz więcej marek ? z początkiem tego roku z oferty zniknęło łącznie kilkanaście modeli i wersji wysokoprężnych. Jednocześnie, gdy 1 stycznia weszły w życie unijne normy ograniczające emisję CO2 do zaledwie 95 g/km, wiele krajów zaczęło łagodniej traktować auta z napędami alternatywnymi i niższymi emisjami. U nas o połowę obniżono stawkę akcyzową na hybrydy z silnikami o pojemności powyżej 2 litrów. Wszystko to składa się w jedną całość: ma być ekologicznej, oszczędniej i bardziej świadomie. Ale wcale nie gorzej.