Niemcy tylko w marcu stracili 150 tys. samochodów

Wojna na Ukrainie powoduje poważne perturbacje w niemieckich fabrykach samochodów. Tylko w marcu ich produkcja była o 150 tyś. aut niższa. W dużo lepszej sytuacji są koncerny japońskie. Tez muszą ograniczać produkcję, ale nie tak radykalnie, ponieważ nie są aż tak bardzo uzależnione od dostaw z innych krajów.

BMW, Mercedes i Volkswagen wyprodukowali w marcu o 150 tyś. mniej samochodów niż planowali. Powodem jest zachwianie łańcuchem dostaw przez wojnę na Ukrainie – informuje firma analityczna LMC Automotive. Jej eksperci zwracają uwagę, że niemieccy producenci oduczają skutki ataku Putina znacznie bardziej niż inni. – Ze względu na geograficzną bliskość Ukrainy chętnie zaopatrywali się tam w wiązki przewodów, kabli i inne komponenty – tłumaczy Jeff Schuster, prezes globalnego prognozowania pojazdów w LMC. Jego zdaniem na szczęście widać światełko w tunelu. – Dobra wiadomość jest taka, że ​​część dostawców już wznowiła działalność – mówi. Więc kwiecień może być lepszy.

Najbardziej na sytuacji na Ukrainie ucierpiała Grupa Volkswagena. LMC szacuje, że pięć zakładów VW musiało o graniczyć w marcu produkcję o łącznie 70 tys. pojazdów. Koncern zmuszony został także do przesunięcia premiery swojego nowego elektrycznego modelu – ID.5. Auto miało pojawić się w kwietniu, a zadebiutuje dopiero 6 maja.

Volkswagen miał poświęcić marzec na znalezienie nowych dostawców wiązek i podzespołów, co rzekomo się udało – pozyskał ich w Rumunii i na Węgrzech, a także poza Europą. – Wszystko to zajmuje trochę czasu, ale jedną z rzeczy, które uważam za niezwykłe w branży, jest jej odporność i szybkość dostosowywania się – uważa Schuster.

Nikt jednak nie jest w stanie dostosować się do panujących warunków tak szybko, jak koncerny japońskie, szczególnie ten największy – Toyota. Ona zdaje się najmniej odczuwać skutki zarówno wojny na Ukrainie, jak i deficytu półprzewodników na rynku. Efekty? W dwóch pierwszych miesiącach tego roku Toyota i Lexus zarejestrowały w Europie 6 proc. więcej aut niż rok wcześniej, choć cały rynek skurczył się w tym czasie o 6,4 proc., a na przykład Volkswagen zjechał w dół o niemal 10 proc. Oczywiście także w przypadku japońskich marek są przesunięcia w produkcji, a ostatnio fabryki w Japonii zredukowały moce o 10-20 proc., niemniej znacznie mniej odczuwają one globalne problemy. Toyota chwali się, że zamówienia na większość modeli realizuje w 3-4 miesiące, podczas gdy u konkurencji na auta czeka się nawet ponad rok.