Europa ma mnóstwo ładowarek. Ale szybko auta nimi nie naładujesz

W Holandii jest prawie 67 tyś. ogólnodostępnych ładowarek do samochodów elektrycznych. Ale zaledwie 3,6 proc. z nich ma moc 22 kW i większą. A tylko takie umożliwiają w miarę sprawne i szybkie naładowanie współczesnych elektryków z dużymi bateriami.

Stowarzyszenie ACEA przyjrzało się europejskiej infrastrukturze do ładowania elektryków pod kątem mocy publicznych ładowarek. Wnioski nie są zbyt optymistyczne. Tylko jeden na dziewięć punktów oferujesz szybkie ładowanie. Przy czym „szybkie” jest w tym wypadku pojęciem względnym, bo ACEA przyjęło, że są to ładowarki o mocy 22 kW lub większej. W praktyce ładowanie samochodu z baterią o pojemności 80 kWh ze słupka o mocy 22 kW i tak potrwa cztery godziny.

– Wygląda zatem na to, że problemem jest już nie tylko brak odpowiedniej infrastruktury w wielu krajach. Kłopot mają także kraje, które mają dużo ładowarek, ale są one przestarzałe i nie przystają do współczesnych realiów. Komisji Europejska powinna wziąć to pod uwagę planując wycofanie ze sprzedaży aut z konwencjonalnymi silnikami w 2035 roku – oceniają eksperci ACEA.

W całych Niemczech jest około 225 tyś. ładowarek publicznych, ale aż 200 tyś. z nich ma moc poniżej 22 kW. To oznacza, że większość nowych samochodów z większymi bateriami (80-100 kWh) musi być do nich podłączona przez cały dzień, by naładować się do pełna! Co więcej, w tych 200 tys. uwzględniono nawet… zwykłe gniazdka 230V, które zostały zarejestrowane jako publiczne punkty ładowania. Elektryka z duża baterią z takiego gniazdka ładuje się nawet 50 godzin! Małego, miejskiego, jak choćby BMW i3, przynajmniej 10 godzin.

Dla porównania, w przypadku bardzo szybkich ładowarek, baterię elektryka można napełnić w zaledwie kilkadziesiąt minut. Porsche Taycan od 5 do 80 proc. ładuje się w 20 minut, ale wyłącznie ze słupka 350 kW. A takich w całej Europie jest póki co raptem kilkadziesiąt. Tylko 11 proc. wszystkich zarejestrowanych punktów ładowania ma moc większą niż 22 kW.

Co ciekawe, najmniejszy odsetek szybkich ładowarek mają kraje, w których elektryfikacja zaczęła się rozwijać najwcześniej. W Holandii to tylko 3,6 proc., we Francji 8 proc., a we Włoszech nieco ponad 9 proc. Nawet w Szwecji i Niemczech ładowarki o mocy 22 kW i większej stanowią tylko 16 proc. całości. Dla porównania w Polsce to 38 proc., a w Czechach 50 proc.! Oczywiście zarówno my, jak i nasze południowi sąsiedzi mamy nieporównywalnie mniej punktów ładowania – nad Wisłą jest ich zaledwie 1,7 tyś., podczas gdy na przykład we Francji aż 46 tys.

– Nie przekonamy ludzi do przesiadki na elektryki, jeśli nie usuniemy barier związanych z ładowaniem. Muszą widzieć mnóstwo możliwości do ładowania w codziennym otoczeniu, dodatkowo a te punkty muszą być szybkie i łatwe w użyciu, bez konieczności czekania w długich kolejkach – uważa dyrektor generalny ACEA, Eric-Mark Huitema. Nawet jego zdaniem pomysł Komisji Europejskiej, by zrezygnować z aut spalinowych w 2035 r. jest nierealny do zrealizowania.

W wielu zakątkach Europy jeszcze długo nie będzie wystarczająco dobrej infrastruktury, by życie z elektrykiem można było uznać za komfortowe i nie wymagające wyrzeczeń. W przypadku zdecydowanej większości kierowców nadal większy sens będą miały na przykład klasyczne hybrydy czy hybrydy plug-in, łączące zalety aut elektrycznych i spalinowych. Lexus zapewnia, że jego nowych NX 450h+ może przejechać w trybie elektrycznym nawet 80 km po mieście, ale gdy rozładuje mu się bateria, ma nieograniczony zasięg, bo jedzie jak klasyczna hybryda. I zużywa przy tym tak samo mało paliwa, jak ona. Mówiąc krótko, nie będziecie musieli robić kilkugodzinnych postojów na ładowanie, żeby dojechać nad morze.