żółty Nissan Juke

Nissan Juke po liftingu. Czy wciąż wyróżnia się z tłumu? Test, opinie

W świecie, gdzie coraz trudniej o oryginalność, Nissan Juke pozostaje wierny swojej nietuzinkowej naturze. Czy to wystarczy, by przekonać do siebie nowych klientów i utrzymać lojalność dotychczasowych fanów? Przyglądamy się bliżej metamorfozie tego charakterystycznego modelu.

Odświeżony crossover z charakterem

Żółty Nissan Juke zaparkowany na ulicy
Do konfiguratora powrócił charakterystyczny żółty kolor (fot. Łukasz Walkiewicz)

Nissan Juke, pionier segmentu małych crossoverów, przeszedł niedawno lifting. Ten model o wyjątkowej stylistyce zadebiutował w 2011 roku i zapoczątkował modę na miejskie SUV-y. Teraz doczekał się odświeżenia. Zmiany dotyczą głównie wnętrza, podczas gdy charakterystyczna sylwetka pozostała niemal nietknięta.

Japoński producent skupił się na poprawie jakości materiałów wykończeniowych i kilku nowinkach w wyposażeniu. Czy te modyfikacje wystarczą, by Juke pozostał atrakcyjną propozycją w tym coraz bardziej konkurencyjnym segmencie?

Co nowego oferuje odświeżony crossover Nissana i jak wypada na tle rywali takich jak Volkswagen T-Cross, Renault Captur czy Skoda Kamiq?

Stylistyka zewnętrzna – ewolucja zamiast rewolucji

Przód Nissana Juke po liftingu
Charakterystyczny przód wyróżnia to auto wśród rynkowej konkurencji (fot. Łukasz Walkiewicz)

Nissan zdecydował się pozostawić charakterystyczny design nadwozia Juke’a praktycznie bez zmian. To odważna decyzja, biorąc pod uwagę, że wygląd tego modelu od lat budzi skrajne emocje. Niemniej jednak dzięki niemu Juke zdecydowanie wyróżnia się wśród tak bardzo podobnych do siebie aut.

Jedną z bardziej znaczących nowości jest powrót kultowego żółtego lakieru, z którego znana była pierwsza generacja. Tym razem barwa jest jeszcze bardziej jaskrawa i wyrazista. Pojawiły się także nowe wzory felg aluminiowych oraz kilka delikatnych modyfikacji zderzaków i spojlera.

Producent uzasadnia brak radykalnych zmian stylistycznych wynikami badań wśród swoich klientów. Okazuje się, że to właśnie oryginalny design jest głównym powodem zakupu Juke’a. Dobrej drużyny się nie zmienia, więc Nissan pozostał przy stylistyce podobającej się nabywcom.

Zmodernizowane wnętrze, lepsze materiały

Nissan Juke po liftingu wnętrze
Zmiany są niewielkie, ale przy bliższym kontakcie widoczne (fot. Łukasz Walkiewicz)

Wewnątrz Juke’a wydarzyło się znacznie więcej. Kokpit zyskał nowy, 12,3-calowy ekran dotykowy systemu multimedialnego. Zastąpił on dotychczasowy 8-calowy wyświetlacz, który, patrząc na konkurencję, był już trochę za mały. Zaktualizowano też interfejs, choć nadal nie zawsze jest on intuicyjny w obsłudze.

Wyższej jakości są materiały wykończeniowe. Na desce rozdzielczej pojawiła się alcantara, a fotele mogą być obszyte skórą ekologiczną z efektownym, żółtym przeszyciem. Zwiększono także pojemność schowka przed pasażerem. Zmiany drobne, ale widoczne.

Nie wszyscy będą zadowoleni, że hamulec ręczny zastąpiono elektrycznym. W wersji hybrydowej, którą jeździliśmy, zmodyfikowano umiejscowienie przycisków trybu EV i funkcji e-Pedal. Całość sprawia teraz wrażenie bardziej premium niż w wersji sprzed liftingu.

Przestronność i praktyczność bez rewolucji

Tylna kanapa w Nissanie Juke
W drugim rzędzie wysokie osoby mogą narzekać na przestrzeń na głową (fot. Łukasz Walkiewicz)

Pod względem przestronności Juke nie wyznacza nowych standardów w swoim segmencie. Oferuje jednak przyzwoitą ilość miejsca. Bagażnik o pojemności 422 litrów dorównuje Renault Capturowi, ale ustępuje np. Volkswagenowi T-Cross (455 l).

W drugim rzędzie siedzeń jest wystarczająco dużo miejsca dla dorosłych pasażerów. Wysokie osoby będą narzekały na ograniczoną przestrzeń nad głową. Nadal jest też tutaj nieco klaustrofobicznie. Wersja hybrydowa traci 68 litrów pojemności bagażnika względem tej o tradycyjnym napędzie ze względu na umieszczenie baterii pod podłogą bagażnika. 

Cieszy kilka praktycznych rozwiązań, takich jak regulowana podłoga bagażnika czy powiększony schowek w podłokietniku. Wciąż jednak brakuje np. gniazda 12V w bagażniku czy dodatkowych punktów mocowania ładunku, a takie rzeczy, nawet w miejskim crossoverze zawsze mogą się przydać. 

Oferta silnikowa bez większych zmian

układ hybrydowy Nissan Juke
Hybryda dobrze się sprawdza w tym samochodzie, choć bywa głośna (fot. Łukasz Walkiewicz)

Gama jednostek napędowych Juke’a pozostała bez większych zmian. Podstawową propozycją jest trzycylindrowy silnik benzynowy 1.0 DIG-T o mocy 114 KM, dostępny z 6-biegową manualną skrzynią biegów lub 7-stopniowym automatem DCT.

My testowaliśmy wersję, którą zasila układ hybrydowy, łączący wolnossący silnik 1.6 (94 KM) z jednostką elektryczną o mocy 49 KM. Łączna moc systemowa wynosi tutaj solidne 143 KM. Ta wersja korzysta z bezstopniowej przekładni e-CVT. Według producenta auto w mieście potrafi nawet 80% czasu korzystać z tryby EV (elektrycznego). 

Ta hybryda nie jest demonem prędkości. Zmierzone przez nas przyspieszenie od 0 do 100 km/h wyniosło 10,2 sekundy. Niemniej jednak ogólna dynamika jest bardzo dobra, a średnie zużycie paliwa na poziomie około 5 litrów w jeździe mieszanej wynagradza ewentualne “sportowe” braki.

Komfort jazdy i prowadzenie – kompromis między sportem a wygodą

Tył Nissana Juke
Zawieszenie jest pewne, ale trochę zbyt twarde (fot. Łukasz Walkiewicz)

Nissan Juke oferuje wyważony kompromis między komfortem a zacięciem sportowym. Zawieszenie jest dość sztywne, co przekłada się na dobre prowadzenie w zakrętach, ale odbija się na komforcie, szczególnie na 19-calowych felgach. Jeśli poruszacie się dużo po nierównych drogach, zdecydujcie się na mniejsze koła. 

Wysoka pozycja za kierownicą to jedna z najważniejszych zalet w crossoverze.  Mamy tu dobrą widoczność do przodu, ale potężne słupki C i stosunkowo mała tylna szyba ograniczają widok do tyłu. Na szczęście jest kamera cofania, którą warto wybrać. Układ kierowniczy pracuje lekko, co ułatwia manewrowanie w mieście.

Na autostradzie Juke radzi sobie przyzwoicie. Nie spodziewajcie się ciszy przy prędkości 140 km/h, jest lepiej niż było, ale nadal dość głośno. Hybryda oferuje płynną jazdę w mieście, ale na trasie potrafi irytować monotonnym brzmieniem silnika pracującego na stałych obrotach.

Wyposażenie i bezpieczeństwo na dobrym poziomie

Zegary w nowym Nissanie Juke
Kierowca ma do pomocy wielu asystentów, choć bywa to czasem uciążliwe ze względu na drażniące sygnały dźwiękowe (fot. Łukasz Walkiewicz)

Odświeżony Juke ma na pokładzie bogaty zestaw systemów bezpieczeństwa już w standardzie. Obejmuje on m.in. aktywny tempomat, automatyczne światła drogowe i autonomiczne hamowanie awaryjne z wykrywaniem pieszych i rowerzystów.

Wyższe wersje wyposażenia otrzymały system ProPilot, który wspomaga kierowcę w utrzymaniu pasa ruchu i zachowaniu bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu. To rozwiązanie sprawdza się szczególnie w długich trasach i potrafi odciążyć kierowcę. 

Warto zaznaczyć, że Juke otrzymał 5 gwiazdek w testach zderzeniowych Euro NCAP, co potwierdza jego wysoki poziom bezpieczeństwa biernego i czynnego. To nieduże, ale bezpieczne auto. 

Podsumowanie – czy warto wybrać Juke’a?

oznaczenie N-Sport Hybrid
Inny niż wszystkie, ale może właśnie dlatego taki wyjątkowy? (fot. Łukasz Walkiewicz)

Odświeżony Nissan Juke pozostaje interesującą propozycją dla osób szukających oryginalnie wyglądającego crossovera. Lifting przyniósł zauważalną poprawę jakości wnętrza i wyposażenia, choć nie rozwiązał wszystkich mankamentów modelu, z którymi trzeba się pogodzić, decydując się na niego. 

Juke wciąż oferuje niebanalną stylistykę, dobre prowadzenie i przyzwoitą funkcjonalność. Jego mocne strony to bogate wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa i multimediów oraz dostępność wersji hybrydowej.

Z drugiej strony, konkurenci tacy jak Volkswagen T-Cross czy Skoda Kamiq oferują więcej przestrzeni i lepszy komfort jazdy. Jeśli wybierzecie Juke’a to zapewne przede wszystkim ze względu na jego niepowtarzalną stylistykę i charakter. Nissan Juke ze 143-konną hybrydą startuje w cenniku od 131 000 zł. Najdroższa wersja N-Sport (testowana) wyceniona jest na 163 990 zł.