Opel też zapłacił karę za diesla. 65 mln euro

Opel przyjął grzywnę w wysokości 64,8 mln euro za sprzedaż aut z silnikami wysokoprężnymi o wyższym poziomie emisji, niż zgłoszone niemieckim organom nadzorującym transport.

Prokuratura we Frankfurcie nałożyła grzywnę po tym, jak dochodzenie wykazało, że kilka modeli diesla Opla emitowało znacznie więcej zanieczyszczeń niż zgłoszone do Federalnego Urzędu Transportu Samochodowego. Jak poinformował Opel, kara już została opłacona.

Rzecznik prasowy marki zawraca uwagę, że niemieckie organy ścigania zamknęły śledztwo przeciwko firmie w lutym tego roku. Nikomu nie postawiono zarzutów, nie padły oskarżenia o umyślne działanie lub popełnienie przestępstwa, ani nawet oszustwo. – Nie stwierdzono także istnienia nielegalnego urządzenia oszukującego – powiedział rzecznik.

Opel potwierdził podczas przesłuchania przed niemiecką komisją śledczą w 2016 r., że jego minivan Zafira ma oprogramowanie silnika, które wyłącza układy oczyszczania spalin przy określonej prędkości i ciśnieniu powietrza. Robi to wyłącznie w celu ochrony silnika. W efekcie w 2018 roku Federalny Urząd Transportu Samochodowego nałożył na Opla obowiązek wycofania z rynku modeli, które emitowały zbyt dużo zanieczyszczeń. Marka zdecydowała się zmodyfikować oprogramowanie w feralnych samochodach.

Sprawa Opla różniła się od skandalu dotyczącego emisji spalin z udziałem Grupy Volkswagen, który dotyczył sfałszowania testów emisji spalin w celu oszukania regulatorów. Wobec czterech byłych menedżerów Volkswagen Group toczą się obecnie procesy sądowe – oskarżeni są o oszustwo, które wstrząsnęło światowym przemysłem motoryzacyjnym i nadal wywołuje efekt domina. Jego pokłosiem jest między innymi przymusowa elektryfikacja.